piątek, 31 stycznia 2014

6. Samotność w tłumie

- Naprawdę, błagam uwierz mi! - próbowała przekonać przekonać Kate.
- Ale jak mam ci uwierzyć? Słuchaj, zaczynam się o ciebie poważnie martwić. Wiem, straciłaś ojca i to jeszcze w taki sposób... Ale ty zaczynasz już wariować. Rozumiem, że nie możesz się z tym pogodzić i jest ci bardzo ciężko, wiesz, że jestem twoją przyjaciółką i zawsze możesz na mnie liczyć, ale w to nie uwierzę. - uparcie powtarzała Sue.
- Dlaczego? Pamiętasz, gdy byłyśmy małe obiecałyśmy sobie, że zawsze będziemy sobie wierzyć. Choćby wydawałoby się to najbardziej nieprawdopodobne. - łzy powoli zaczęły jej się spływać do oczu - A teraz, gdy najbardziej potrzebuję twojego wsparcia, tak jak nigdy wcześniej, ty mi po prostu ... nie wierzysz? - nie wytrzymała, obróciła się na pięcie i pobiegła przed siebie.
- Poczekaj, Kate...
Próbowała zatrzymać przyjaciółka, lecz nie dała rady. Dziewczyna zniknęła gdzieś pośród drzew parku.
"Przecież nie mogłam postąpić inaczej" - tłumaczyła się sama przed sobą Sue - "Spotkanie we śnie, to jeszcze mogę zrozumieć. Często po śmierci najbliższych widujemy ich we snach, jakbyśmy chcieli się z nimi pożegnać, ale ten list i te całe teorie spiskowe? Nie, to nie jest już normalne" - Ciągnęła swoje przemyślenia - "Ale... mogłam zareagować inaczej. Wytłumaczyć jej to, a nie ciągle powtarzać, że jej nie wierzę" - z czasem w głowie Sue pojawiły się wyrzuty sumienia - "Muszę ją znaleźć i porozmawiać jeszcze raz" - postanowiła i ruszyła w stronę domu przyjaciółki.



***



"Nikt mi nie wierzy, zostałam zupełnie sama na tym świecie. Wszyscy myślą, że zwariowałam!" - załamała się Kate - "Próbowałam rozmawiać, tłumaczyć, przekonywać. Nic nie działa, nikt mnie nie słucha". 
I zapłakana dziewczyna usiadła, opierając się o pień ogromnego drzewa. "Nie chcę się z nimi widzieć, przecież i tak ich nie obchodzi to, co myślę. Zostanę tu do wieczora". Zdecydowała i starając się zapomnieć o minionej sytuacji, wsłuchała się w śpiew ptaków, który tak bardzo lubił Andrew. W tym właśnie momencie potrzebowała ciszy. Czuła, że tylko ona naprawdę ją zrozumie. W ostatnich dniach zdecydowanie było jej zbyt mało. W tej chwili szum liście kołyszących się na wietrze był lekarstwem dla jej duszy. W odpoczynku od codziennego życia nie przeszkodził jej nawet niespodziewany deszcz. Wydawało się, że wraz z nim spłynęły wszystkie smutki tego świata. Niestety, było to tylko złudne wrażenie. 
Ludzie uciekali we wszystkich kierunkach, każdy pędził do swojego domu, by jak najszybciej znaleźć stałe schronienie od spadającej z nieba ściany deszczu. "To nie ma sensu. Ludzie uciekają przed zwykłą wodą. A przecież woda, to życie" - dziwiła się Kate, jednak sądząc po widoku pustego parku można było się domyślić, że została osamotniona również w tej kwestii. Mimo gęstych liści na dębie, pod którym zatrzymała się już wcześniej, pojedyncze krople docierały do jej lekko zmarzniętego ciała. Zimny wiatr otulał jej blond włosy, które teraz już nie wyglądały tak dobrze, jak co dzień. Kate jednak nie zwracała na to teraz uwagi. Czekanie na zachód słońca umilił przyjemny zapach, który pojawił wraz z deszczem.



***


Gdy Sue zbliżała się do domu swojej przyjaciółki, w myślach próbowała wyobrazić sobie przebieg rozmowy, jednak nie była w stanie tego zrobić. Dręczona wyrzutami sumienia zwolniła, jednak kolejne kroki nieustannie zbliżały ją do bram, a następnie do drzwi domu. Gdy nadszedł moment, by zapukać, zawahała się. Stała z ręką zawieszoną w powietrzu, jakby chciała nią ruszyć, ale ktoś lub coś niewidzialnego ją trzymało. W końcu jednak wyzwoliła się z objęć własnych myśli i teraz wolna już ręka uderzyła o drewniane drzwi państwa White.
- Dzień Dobry - zaczęła Sue, gdy ujrzała w progu Lucy
- Dzień Dobry..... - smętnie odpowiedziała matka Kate, jakby odpowiadała z grzeczności, a nie dlatego, że naprawdę tak myśli - Kate jeszcze nie wróciła do domu, jeżeli chcesz, to wejdź. Poczekamy na nią razem.
I bez chwili zawahania dziewczyna weszła do środka. Od razu rzuciło jej się w oczy zdjęcie uśmiechniętej rodziny, w składzie Lucy, Kate, Andrew i Elisabeth. Usiadły razem w pokoju gościnnym. Choć nawzajem się lubiły, dziesięć pierwszych minut spędziły w ciszy. Nagle oczy wdowy zaczęły napełniać się łzami. Była bardzo wystraszona. Jej córka nigdy nie pozostawała poza domem do tak późnej pory. Zawsze od razu po szkole wracała opowiadając o minionym dniu. Jednak gdy tym razem na zegarze wybiła 20.00, nie zawitała jeszcze do domu. Na szczęście obydwóm udało się opanować silne emocje, targające w tej chwili ich duszami i przeszły do rozmowy. Właściwie ani jedna, ani druga do końca nie wiedziały, o czym mówią. Nie poruszyły tematu Kate. Zatrzymały się na monotonnym "Jak tam w szkole", "Dobrze, dziękuję" i kilku innych na tym samym poziomie. Niby prowadziły dialog, jednak żadna z nich nic nowego nie wnosiła ani nie wynosiła. Najwidoczniej obydwie myślami wędrowały gdzie indziej. Ich pogawędkę przerwały otwierające się drzwi wejściowe. Po chwili do pomieszczenia weszła zmoknięta do suchej nitki Kate. Chwilę popatrzyła na oczekujące je osoby, po czym skierowała się w stronę swojego pokoju i zostawiając mokre plamy na podłodze ruszyła przed siebie. Sue i Lucy, jakby dopiero teraz ich dusze wróciły do ciał, pospiesznie poszły za nią, jednak ona nic sobie z tego nie robiła i wyrywając się z rąk zmartwionych bliskich wciąż kierowała się w stronę pokoju. Gdy w końcu udało jej się przekroczyć próg swoich czterech ścian, jak nie trudno się domyślić, bliscy wpadli za nią. Po zamknięciu za sobą drzwi, jakby wzajemnie bały się, że któraś z nich ucieknie, przez kilka sekund nerwowo spoglądały na siebie nie zamieniając słowa. Jednak Sue zaczęła rozmowę:
- Wiesz... przepraszam. Nie powinnam była tak ostro reagować. Ale mogłabyś spróbować mnie zrozumieć....
- To samo mogłabym powiedzieć tobie. Również prosiłam o zrozumienie i pomoc, a ty co zrobiłaś? Tak po prostu sobie poszłaś...
- Ale...
I nie zdążyła dokończyć, bo Lucy, widząc już przyszłość tej rozmowy, wtrąciła:
- Martwimy się o ciebie. Sądzę, że będę musiała zmienić nieco twoje otoczenie..
- Co masz na myśli? - ze zdziwieniem podniosła głowę Kate
- Pojedziesz na jakiś czas do Petera i Meg, tutaj za dużo przypomina ci o tacie. Na miejscu ciotka zapisze cię jeszcze do psychologa. Sama sobie z tym wszystkim nie dasz rady.
- Nie, nie zgadzam się! - wybuchła Kate - Zostaje tutaj!
- Przykro mi, ale to już postanowione. Uwierz, to dla twojego dobra.
- Oczywiście, po prostu problem z głowy i tyle!
Lucy posmutniała. Nagle dziewczyna wstała i ze łzami w oczach wyrzuciła przyjaciółkę i matkę z pokoju. Została sam na sam ze swoimi myślami. Na samą myśl o rozłące z ukochanym miejscem i ukochanymi ludźmi robiło jej się smutno. Straciła ojca, a teraz miała stracić całą resztę? Matkę, przyjaciół, chłopaka.. cały swój dotychczasowy świat? Nie wierzyła matce, że to tylko na jakiś czas. Sądziła, że chcą się jej po prostu pozbyć, bo zwariowała.
Dziś, tak samo jak przez większość ostatnich dni, zasypiając zamoczyła całą poduszkę łzami. Przepłakała całą noc, a rano nie była w stanie wstać. 

sobota, 25 stycznia 2014

Nominacje do VBA

Nominacie do




Nominacja nr 1


Zasady :
1. Nominuj 7 lub więcej blogów, które twoim zdaniem zasługują na wyróżnienie.
2. Poinformuj nominowanych blogerów o tym fakcie
3. Napisz o sobie 7 rzeczy, których inni nie wiedzą.
4. Podziękuj blogerowi, który cię nominował i dołącz do posta obrazek Versatile Blogger Awards

Tutaj znajdziesz obrazek

Mój blog został nominowany Versatile Blogger Award przez oneworldmilionpeople.blogspot.com. Dziękuję za nominację ;]

1. Nienawidzę, gdy ktoś patrzy się na mnie, gdy jem.
2. Nie znalazłam jeszcze do końca swojego "miejsca na Ziemi", więc dość często zmieniam swój "sposób bycia".
3. Lubię tosty z czekoladowymi płatkami w środku.
4. Uwielbiam nurkować i jeździć na desce.
5. Z własnej, nieprzymuszonej woli nie jadam mięsa.
6. Ponoć mam dziwną mimikę twarzy xD
7. Umiem zrobić jajecznicę, jajka na twardo i miękko, naleśniki też, lecz jeżeli chodzi o omleta, rozkładam ręce o.O

To tyle ;D
Teraz blogi, które ja nominuję :

1. stella191.blogspot.com
2. fashionlollies.blogspot.com
3. magialiteratury.blogspot.com
4. blog-blogerek.blogspot.com
5. ravenswood-news.blogspot.com
6. poicalee.blogspot.com
7. miloscnigdynieumiera.blogspot.com


Nominacja nr 2

Drugą nominację otrzymałam od chizu-chan-opowiadania.blogspot.com. Również dziękuję ;]
Żeby nie przedłużać, do rzeczy:
Fakty o mnie :

1. Gdy jestem sama w domu to sobie śpiewam.
2. Znam alfabet migowy (alfabet, nie język)
3. Wkurza mnie, gdy długopis leży włączony lub bez skuwki 
4. Gdy byłam mała chciałam być modelką, a potem spojrzałam w lustro i ...... ;_;
5. Nie lubię swojego drugiego imienia i tylko kilka osób je zna.
6. Lubię jeść rzeczy w proszku (w sensie same, bez wody czy mleka) : kakao, bułkę tartą, cukier-puder, budyń, mąkę itp.
7. Ciągle staram się zmienić mój charakter.

Blogi, które ja nominuję :

Dziękuję i powodzenia ;]

piątek, 24 stycznia 2014

Nominacje do LBA


Nominacja nr 1

Mój blog został nominowany do Liebster Blog Award przez jestem-realna.blogspot.com. Serdecznie za to dziękuję, ale  przyznam szczerze, że pierwszy raz słyszę o czymś takim ;D

Oto zasady : Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nominacji należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

No więc odpowiedzi na zadane mi pytania:
1. Jakie masz zainteresowania?
Mam kilka zainteresowań. Przede wszystkim uwielbiam jazdę na deskorolce. Oprócz tego bardzo chętnie słucham muzyki (głównie rapu, choć nie tylko), lubię pisać różnego rodzaju opowiadania (coś w stylu mojego bloga ;D), ostatnimi czasy zainteresowałam się również ... żużlem ;]
2, Jak nazywa się twój ulubiony film?
Hmm... oglądałam naprawdę dużo świetnych filmów, więc ciężko będzie mi wybrać jeden. Będzie się to wahać między "Chłopcem w pasiastej piżamie, "Pianistą", "Kokuhaku", a "Modlitwami za Bobby'iego".
3. Jak ma na imię i nazwisko twój ulubiony aktor?
Szczerze mówiąc, to nie mam ulubionego aktora, ale jeżeli musiałabym wybierać, tak na siłę, chyba byłby to Josh Hutcherson ;]
4. Dlaczego postanowiłaś pisać bloga? 
Powodów jest kilka. Przede wszystkim to chyba nuda, chęć zajęcia sobie czasu ;D Po za tym, już gdy byłam młodsza, pisałam, tak dla siebie, wiele opowiadań, z czego w rezultacie żadnego nie skończyłam. W końcu postanowiłam zabrać się za publikowanie moich wymysłów na blogu ;]
5. Lubisz zwierzęta?
Oczywiście, że tak. Nawet kocham ;D 
6. Czy lubisz oglądać apele szkolne?
Zdecydowanie nie. I właściwie, to nie poznałam jeszcze osoby, która by je lubiła ;D Jakieś dziwne przedstawienia nie wnoszące zupełnie nic do życia, gadania od rzeczy, wszyscy ściśnięci w jedno miejsce, nikt nie wie o co chodzi, Moim zdaniem totalny bezsens. 
7. Jaki jest twój ulubiony zespół, piosenkarz, czy piosenkarka?
Uuuupppss.... ;D Szczerze mówiąc to raczej nie mam nikogo ulubionego. Słucham wszystkich po trochu o.O Ale powiedzmy, że NPWM ;]
8. Czy lubisz fizykę i matematykę?
Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie znoszę tego ;D
9. Czy lubisz jogurt naturalny?
Tak. Niby nic zachwycającego, ale jednak mi smakuje ;]
10. Masz zwierzątko w domu?
Tak, mam dziewięcioletniego szynszyla ;D Nazywa się Kulka *.*
11. Czy byłaś kiedyś na koncercie?
Tak, byłam ;D Był to koncert U2, w zasadzie jakoś nigdy za nimi szczególnie nie przepadałam, ale za to mój tata jest ich fanem, dlatego tak właśnie wyszło ;]

Blogi, które ja nominuję :

Pytania do Was:
1. Jaki dzień swojego życia uważasz za najlepszy?
2. Jaki jest Twój ulubiony sport?
4. Jaki jest Twój naturalny kolor włosów?
5. Co lubisz robić w wolnym czasie?
6. Jaki jest Twój ulubiony kolor?
7. Masz rodzeństwo? 
8. Jaki jest Twój ulubiony gatunek muzyczny?
9. Co widzisz z okna swojego pokoju?
10. Jaką porę roku lubisz najbardziej?
11. W jakim miesiącu masz urodziny?



Nominacja nr 2

Drugą nominację otrzymałam od w--ciszy.blogspot.com. Również dziękuję ;]
A teraz odpowiedzi na zadane mi pytania :
1. Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole?
Zdecydowanie w-f ;D 
2. Jaka jest twoja ulubiona książka?
Ciężkie pytanie ;D Ale powiedzmy, że "Książę Mgły" Carlosa Ruiz'a Zafon'a ;]
3. Co cenisz sobie w ludziach?
Wydaje mi się, że przede wszystkim szczerość. Nie cierpię kłamstwa, dwulicowości. Także sądzę, że jeżeli ktoś jest naprawdę szczery, jego wady schowają się w cieniu tej właśnie zalety ;]
4. Kto jest twoim autorytetem?
Nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie. Prawie każda poznana osoba wnosi coś cennego do mojego życia, uczy pewnych rzeczy. Jak na chwilę obecną nie jestem w stanie powiedzieć, na kim się wzoruję ;D
5. Co sądzisz o moim blogu?
Jest ok. Może trochę zbyt ubogi szablon, ale jeżeli chodzi o tekst, to jest w porządku ;]
6. Jaki film ostatnio oglądałaś?
Właśnie wróciłam do domu z kina ;D Byłam na Paranormal Activity : Naznaczeni.
7. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?
Powodów jest kilka. Przede wszystkim to chyba nuda, chęć zajęcia sobie czasu ;D Po za tym, już gdy byłam młodsza, pisałam, tak dla siebie, wiele opowiadań, z czego w rezultacie żadnego nie skończyłam. W końcu postanowiłam zabrać się za publikowanie moich wymysłów na blogu ;]
8. Jakie masz hobby?
Przede wszystkim deskorolka ;]
9. Co sprawia, że się uśmiechasz?
Tutaj również jest wiele powodów, jednak, żeby nie przedłużać, uśmiecham się, gdy widzę radość na twarzy dziecka ;]
10. Co najbardziej w sobie lubisz?
Oj.. trudne pytanie ;/ Nie będę tutaj wylewać moich smutków i żalów, więc powiedzmy że to, iż próbuję się zmienić. Jeżeli czegoś w sobie nie lubię, dążę do zmian. Inni tego zapewne nie widzą, jednak lubię to codzienne pokonywanie kolejnych granic, które sama sobie z nieznanego powodu postawiłam .

Blogi, które ja nominuję :

Pytania do Was :
1. Jaki jest Twój ulubiony serial?
2. Co chciałbyś / chciałabyś w sobie zmienić?
3. Co zabrałbyś / zabrałabyś na bezludną wyspę (3 rzeczy)?
4. Co w Twoim wyglądzie podoba Ci się najbardziej?
5. A co najmniej?
6. Kiedy zacząłeś / zaczęłaś pisać swojego pierwszego bloga?
7. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka?
8. Jakie imię męskie i żeńskie podoba Ci się najbardziej?
9. Masz swój własny pokój?
10. Czego się najbardziej boisz?
11. Jakie jest twoje marzenie?



Nominacja nr 3

Trzecią nominację otrzymałam od miszaszeek.blogspot.com. Oczywiście również dziękuję ;]
No i starym zwyczajem odpowiedzi na zadane mi 11 pytań :
1. Jaki jest twój ulubiony film na zimowe wieczory?
Hm.. nie mam takiego jednego filmu. Sądzę, że nie pogardziłabym żadnym dramatem ani horrorem na poziomie (byle by nie romanse i takie tam ;D), jednak nie mam nic konkretnego ^.^
2. Jaka jest twoja ulubiona potrawa?
Ojejciu ... nie wiem. Bardzo trudne te pytanie ;_; xD Powiedzmy, że spaghetti ;]
3. Czy lubisz czytać książki?
Oczywiście, że tak ;]
4. Skąd czerpiesz inspirację do nowych postów?
Sama nie wiem, różnie bywa. Na moim blogu, jak pewnie zauważyliście, piszę opowiadanie, także wątek główny miałam od początku, zresztą tak jak ogólny zarys wydarzeń. A jeżeli chodzi o szczegóły, to różnie. Czasami z mojego życia, czasami z piosenek, filmów, rozmów osób, które mijają mnie na ulicy, czasami może i nawet ze snów xD Po prostu szukam wszędzie ;]
5. O której godzinie kładziesz się spać?
Nie mam konkretnej godziny, ale wcześnie. Gdy chodzę do szkoły staram się do 24 położyć, a gdy nie, to różnie.
6. Jaka jest twoja ulubiona pora roku i dlaczego?
Ciężko powiedzieć. Każda pora roku ma w sobie coś niesamowitego. W lato, oczywiście wiadomo - jest ciepło, fajnie. Można robić wiele rzeczy na dworze. W zimę, o ile jest śnieg jest również dobra zabawa. Jesienią, gdzie się nie spojrzysz, widzisz kolorowe liście, to niesamowity widok. Zaś wiosną cały świat jakby budził się do życia po głębokim, długim śnie. Jednak jako, że lubię grać w siatkówkę i jeździć na desce, wybieram lato ;D
7. Jaki jest twój ulubiony serial?
Na wspólnej, Wawa non stop (choć szczerze przyznam, że nie wiem, czemu to oglądam o.O)
8. Należysz do jakiś fanów typu Beliebers, Lovatics?
Nie ;]
9. Skąd pomysł na założenie bloga?
Ponieważ to pytanie pojawiło się już dwukrotnie, pozwolę sobie skopiować odpowiedź xD A więc : Powodów jest kilka. Przede wszystkim to chyba nuda, chęć zajęcia sobie czasu ;D Po za tym, już gdy byłam młodsza, pisałam, tak dla siebie, wiele opowiadań, z czego w rezultacie żadnego nie skończyłam. W końcu postanowiłam zabrać się za publikowanie moich wymysłów na blogu ;]
10. Czy byłaś tej zimy na sankach albo na łyżwach?
Na sankach jeszcze nie, póki co śnieg nie był zbyt hojny, więc nie było takiej możliwości. Ale za to na łyżwach byłam ;]
11. Masz zwierzę? Jeśli tak, to jakie i jak ma na imię?
Teraz został mi jeden szynszyl, nazywa się Kulka. 

Blogi, które ja nominuję :

Pytania do Was :
1. Wolisz coca-colę, czy pepsi?
2. Jaki sport uprawiasz najchętniej?
3. Jakie jest Twoje ulubione miejsce?
4. Jak spędziłaś / spędziłeś swoje najlepsze wakacje?
5. Co przychodzi Ci na myśl po usłyszeniu słowa "wieczność"?
6. Byłaś / byłeś kiedyś na jakimś meczu?
7. Jaki owoc lubisz najbardziej?
8. Jak rozumiesz słowo "przyjaźń"?
9. Masz jakąś fobię? Jeśli tak, to jaką?
10. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
11. Co Cię najbardziej denerwuje u innych?

Jeszcze raz dziękuję za wszystkie nominacje i powodzenia ;]

środa, 22 stycznia 2014

5. Nieoczekiwane spotkanie

Gdy ponownie otworzyła oczy znajdowała się w swoim pokoju. Poczuła coś mokrego pod głową. Była to jej poduszka, z której można by wykręcać łzy. Chociaż nie miała na to zbytniej ochoty, wstała i jeszcze raz rozejrzała się po pokoju, jakby chciała mieć pewność, że już się obudziła. Przerażona swoim odbiciem w oknie, podeszła do jednej z białych szafek wiszących na niebieskich ścianach i wyjęła z niej lusterko. Jej ręka spowolniła się, jakby nie była do końca pewna, czy chce zobaczyć swoje dokładne odbicie. Gdy spojrzała, już wiedziała, że nie był to najlepszy pomysł. Jej włosy bardziej przypominały siano. Cała twarz jakby wisiała na oczach, całych przekrwionych i ledwo otwartych. Wyglądała teraz jak spuchnięty burak, a nie piękna Kate. Jednak ciężko było się jej dziwić. Właśnie dowiedziała się o samobójczej śmierci ojca. Sama nie wiedziała, czego chciała, a łzy po raz kolejny popłynęły z jej pięknych oczu. Ponownie padła na łóżko, zasłoniła twarz poduszką i kontynuowała płacz. Po kilku godzinach zaczęła rozmyślać o całej sytuacji.
Niepodważalnym faktem było to, że ojciec kochał ją nad życie. Ją i Lucy. To były najważniejsze osoby w jego życiu. Gdy wyjeżdżał na misje, przy każdej okazji dzwonił z jednostki. Nie mógł się doczekać powrotu. Ponadto zabił się zanim dotarł na pole walki, a przecież jego marzeniem była obrona tych, którzy sami nie dają sobie rady... Miał z Kate bardzo dobry kontakt. Mówił jej czasami nawet więcej niż swojej żonie... Gdyby coś go dręczyło, dałby przecież znać.
"To niemożliwe, on tego nie zrobił!" - krzyknęła zrozpaczona dziewczyna, sama nie wiedząc, czy wierzy w to, co mówi.

Postanowiła swoimi przemyśleniami podzielić się z matką. Ta spędzała niedzielę w ten sam sposób, co córka. Leżąc i płacząc. Jak nietrudno się domyślić, wzmianka o Andrew nie poprawiła obecnej sytuacji. W odpowiedzi otrzymała tylko "To boli zarówno ciebie, jak i mnie, ale ja nie wymyślam żadnych teorii spiskowych. On nie żyje i nic tego nie zmieni!", co zasmuciło ją jeszcze bardziej.
Wróciła do swojego pokoju i zmęczona strumieniem wylanych łez zasnęła.



***



Las, w którym się znajdowała, w nocy przypominał miejsce żywcem wyrwane z horroru. Co jakiś czas z różnych stron słychać było wycie wilków. Na niebie widniał księżyc w pełni. Kate nie miała pojęcia, gdzie się znalazła. Zimny wiatr otulał jej ciało. Była w bardzo dziwnym, nieznanym jej miejscu zupełnie sama, podczas gdy temperatura opadła już dużo poniżej zera i wciąż malała. Stała tam sama w swojej granatowej piżamie z żółtym słońcem, czekając nie wiadomo na co. Nie wiedziała, co się dzieje. Postanowiła pójść przed siebie, cały czas uważnie przyglądając się otaczającemu ją krajobrazowi. Z czasem zaczęła czuć zmęczenie, a nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Od co najmniej 5 godzin szła pod górkę po lodowatej ścieżce. Nagle jej oczom ukazał się horyzont. Wyszła z lasu, jednak wciąż nie rozpoznając okolicy. Jako, że tuż przed nią znajdowała się przepaść, zdecydowanie zwolniła kroku. Jeden fałszywy ruch i ląduje na dnie przepaści, którego nawet nie widziała. Gdy stała już twarzą w twarz ze śmiercią, usłyszała przeraźliwy pisk i lodowaty dotyk na plecak. Ktoś, lub raczej coś zepchnęło ją do środka. Głośno krzyczała i próbowała czegoś się złapać, lecz nie zdołała tego zrobić. Straciła przytomność...

Gdy ją odzyskała była już na samym dole przepaści. Usłyszała kroki i wystraszona schowała się za najbliższą skałą. Nagle zobaczyła swojego ojca. Szedł, a właściwie biegł długą, prostą drogą w jej stronę. Wyglądało to jakby przed kimś uciekał. Zaskoczona tym widokiem pospiesznie wstała i rzuciła się Andrew w ramiona. Po jego reakcji można było wywnioskować, że również nie spodziewał się tego spotkania. Mimo widzialnej radości w jego oczach powiedział tylko "Jak się tu dostałaś? Z resztą nie ważne. Nie powinno cię tu być. Uciekaj!". Nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż ojciec odepchnął ją z powrotem za kamień i czym prędzej pobiegł dalej. Siedziała tam jeszcze kilka minut, nie pojmując sytuacji, jednak w końcu wstała, a wtedy poczuła mocny ucisk w głowie i ponownie straciła przytomność.



***



- Hej, hej! Wstawaj - usłyszała słowa matki - Wiem, że jest ci ciężko, przepraszam. - łzy spłynęły jej po polikach - Powinnyśmy pójść do sklepu po coś do jedzenia. Dziś jest niedziela, wcześnie zamykają. Zbieraj się - i z wymuszonym uśmiechem wyszła z pokoju córki.
"A więc.. a więc to był tylko sen" - pomyślała - "Tylko taki bardzo realistyczny..."
Gdy przygotowywała się do wyjścia, cały czas miała przed oczami miejsce, w którym "znalazła się" w nocy. I choć zdawało się to niedorzeczne, była niemal pewna, iż to wydarzyło się naprawdę. 
Pół godziny później była już gotowa do wyjścia. Właściwie nie miała na to najmniejszej ochoty, jednak nie chciała jeszcze bardziej zasmucać matki, która najwyraźniej starała się zająć jakimś cudem myśli córki. Bezskutecznie. Włóczenie się od sklepu z pieczywem do warzywniaka i tak dalej przysparzała dziewczynie jeszcze więcej smutków. Przypominała sobie dzieciństwo, gdy razem z tatą chodzili na długie spacery. Odwiedzali okoliczne sklepy bardzo często, a ich ulubionym była oczywiście lodziarnia. W każdy weekend, gdy tylko tata był w domu, robili sobie piesze wycieczki. Wychodzili i wracali z uśmiechami na twarzy, tym razem jednak wesołych min nie było. Obydwie podążały w kierunku domu z małymi zakupami, nie zamieniając ze sobą więcej niż dwóch zdań.

Po powrocie Kate od razu wpadła do swojego pokoju. Był już wieczór, na niebie, oprócz migających gwiazd widać było tylko księżyc. "Pełnia" pomyślała" - "Jak w moim śnie". Zapaliła światło z zamiarem położenia się na łóżku i pooglądania telewizji, jednak ujrzała coś, co wprawiło ją w osłupienie. Na stoliku leżała kartka z dużym nagłówkiem "Od taty". To był szok. "Ale ... ale jak to?!' - powiedziała sama do siebie.

"Od taty
Kochana córeczko.
 Przepraszam za to, jak dzisiaj się zachowałem, nie chciałem cię odepchnąć,
 ale musiałem czym prędzej biec dalej.
Nie było czasu na wyjaśnienia, stąd tylko
` Nie powinno cię tu być `
Nie chciałem cię tym urazić, lecz ratować.
Tutaj, gdzie teraz się znalazłem, szukają mnie. 
Uciekłem. 
Ten świat jest inny od naszego, tutaj nie jest bezpiecznie.
Nie wiem, co się stało. Nagle po prostu zniknąłem i...."

Kartka w tym miejscy była potargana. Nie wierzyła własnym oczom. To był charakter pisma jej taty...Przeczytała tekst jeszcze parę razy, po czym ile sił w nogach pobiegła do mamy, a gdy stała już przed nią wręczyła jej kartkę, czekając nerwowo na reakcję Lucy. Jednak ta spojrzała na nią błagalnie i powiedziała :
- Wiem o tej kartce. Tata pisał ją przy mnie. Sądziłam, że już ją widziałaś.
- Jak to, przy tobie?! - Kate nic nie rozumiała
Wyrwała matce z ręki świstek papieru i przyjrzała mu się jeszcze raz.
- Ale.. ale jak to? Przecież... - nie dokończyła i ze łzami w oczach wróciła do pokoju.
Na kartce nie było już żadnego "Od taty". Wszystkie słowa, które czytała przed chwilą zniknęły. Trzymała w dłoni list, który znalazła wczoraj na stoliku obok swojego łóżka, obok naleśników... Po dzisiejszym nie było śladu...

4. Nie do uwierzenia

Na szczęście dla Kate zaczął się weekend. Sobota - ukochany dzień. Poranek nie zapowiadał niczego nadzwyczajnego. Dziewczyna pogodziła się ze swoimi myślami i postanowiła przeprosić tatę za swoje zachowanie gdy zadzwoni, lub w najgorszym przypadku dopiero, gdy wróci. Jednak w gruncie rzeczy była przyzwyczajona do czekania. Dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że życie każdego z nas jest jak jedna długa kolejka, składająca się z kilkuset mniejszych. Na samym początku nasi rodzicie czekają na narodziny ukochanego dziecka. Potem należy uzbroić się w cierpliwość, aby doczekać się, gdy zacznie ono chodzić, mówić, samodzielnie jeść, żeby potem móc pójść do szkoły, zawierać pierwsze przyjaźnie i poważne związki. Po zakończonych studiach i zawarciu małżeństwa wszystko zaczyna się od początku. Z jedną różnicą. Teraz mowa nie o naszych rodzicach, lecz o nas samych. Po wychowaniu pociech pozostaje nam czekać na .... na śmierć. Całe życie jest kolejką do grobu. Jednak mimo tego nie powinniśmy tak na to patrzeć. W życiu zdarzają się też bardziej kolorowe chwile, jednak w tym momencie, pomagając szukać mamie nowej pracy, Katy nie miała na nie czasu. Kolejny dzień była w złym humorze. Tym razem jednak zadziwiające dla niej było to, że nie wiedziała, dlaczego. Po prostu czuła, że lada moment stanie się coś strasznego. Swoimi obawami podzieliła się z Lucy :
- Mamo.... słuchaj. Chciałabym porozmawiać. Czuję, że dzieje się coś złego... A właściwie, że dopiero coś się wydarzy. Takie głupie przeczucie ....
- To na pewno przez ostatnie dni. No.. sama wiesz. Najpierw nasza kłótnia, potem wyjazd ojca, teraz moja strata pracy. - uspokajała matka - To normalne, że nie czujesz się dobrze w zaistniałej sytuacji.
- Może masz rację... oby - dokończyła już szeptem Kate.


Tego dnia jak, tak jak w każdy weekend zadzwonił do niej Dominik, jej chłopak. Minione wydarzenia, o których ostatnio się dowiedział, spędzały mu sen z powiek. Cały dzień zamartwiał się o ukochaną. Jako, że mieszkał dosyć daleko od jej domu, nie był w stanie często zaskakiwać jej odwiedzinami. Właściwie widywali się tylko w szkole, do której chłopaka przywozili i odbierali rodzice, w drodze do pracy i z powrotem. Brakowało im nawzajem swojej obecności. Przerwy w szkole nie zaspakajały ich chęci ciągłego widywania się.

- Cześć, co u ciebie słychać? - zaczął rozmowę Dominik
- Wiesz co..... właściwie, to nic się nie zmieniło. Szukamy pracy dla mamy, jednak póki co nie trafiłyśmy na żadnego szaleńca, który odważyłby się zatrudnić kobietę podejrzewaną o kradzież. Nikogo nie obchodzi, że jedynym "dowodem" są zeznania jej byłego szefa.
- Takie jest życie - bezradnie stwierdził chłopak - Czasami nie mamy wpływu na zdarzenia, które nas spotykają.
- Tak, wiem o tym. Wszyscy o tym wiemy. A tak w ogóle to co u ciebie? Jak tam twój kot, wyzdrowiał już?
- Nie do końca. Lekarstwa się skończyły, a on dalej nie czuje się najlepiej.

Dominic domyślał się, że jego kot nie wyjdzie z opresji. Był już w podeszłym wieku, jednak wiedząc, jak Katy go pokochała nie chciał jej dodatkowo martwić. Sam również był do niego bardzo przywiązany. Niby tylko mały pupilek, jednak wszyscy odwiedzający widzieli jak bardzo dużym uczuciem darzy domowników.

- Za 5 minut wychodzimy z nim do weterynarza po kolejne leki. Muszę kończyć, żeby go przygotować.
- Ok, w takim razie do zobaczenia w szkole
- Do zobaczenia



***


Zajęta przeglądaniem ofert pracy na laptopie stojącym na stoliku obok wysokiej szafy Lucy niemal nie usłyszała dzwoniącego telefonu. Dopiero po kilku sekundach otrząsnęła się i podniosła słuchawkę. 
- Dzień dobry, o co chodzi?
- Witam, czy mam przyjemność z panią Lucy White?
- Przy telefonie. Mogę w czymś pomóc?
- Nie do końca. Muszę przekazać pani pewną wiadomość. Lepiej niech pani usiądzie.
- Nie mam czasu na dziecinne zaczepki, proszę mówić, o co chodzi albo odkładam słuchawkę.
- No więc... jestem kolegą pani męża, z jednostki. Chodzi o to, że nie dojechał na miejsce. Podczas postoju zniknął. Szukaliśmy go kilka godzin, pytaliśmy ludzi. W końcu znaleźliśmy trop.....Świadkowie mówią, że widzieli człowieka zgodnego z naszym opisem, który stanął na barierce mostu i ... skoczył do rwącej, głębokiej rzeki. Przyjechała policja. Jeszcze raz przeszukali okolice, ale go nie znaleźli. To musiał być on, jednak jego ciała póki co nie odnaleziono. Rzeka to ma wiele rozgałęzień, wpada do morza, potem do oceanu. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek odnajdziemy jego ciało. Biorąc pod uwagę wysokość, głębokość i porywistość rzeki Andrew nie miał szans na przeżycie. Nikt nie wie, dlaczego targnął się na swoje życie. Przykro mi...
- Ale, ale to przecież ... - nie zdołała dokończyć. Odłożyła słuchawkę i zaczęła krzyczeć. Krzyczeć i płakać. Nie potrafiła przestać. Waliła rękami po ścianach, chciała się obudzić z tego koszmaru, jednak nie dała rady.

Krzyki matki przebijające się przez głośno nastawioną muzykę w pokoju Kate wyraźnie przeraziły dziewczynę. Czym prędzej zbiegła na dół i widząc okropny stan Lucy mało co nie przewróciła się plącząc się o własne nogi.
- Mamo! - zaczęła krzyczeć, by ta ją usłyszała
- Dziecko! - krzyknęła Lucy i rzuciła się w ramiona córki
- Co się stało?
Tym razem nie otrzymała odpowiedzi. Czuła tylko wodospad łez spływających z policzków kobiety
- Mamo...- spanikowanym, przepełnionym lękiem i zapowiadającym płacz głosem ponownie wyszeptała - Co się stało?
Usłyszała tylko ciche "Andrew się zabił", a potem stojąc w osłupieniu z zapłakaną matką przytuloną do piersi uwolniła tłumione w sobie łzy. 

wtorek, 21 stycznia 2014

3. Andrew wyjeżdża na misję

Śpiew ptaków próbujący przedrzeć się przez głośne krzyki budzika, słońce świecące prosto w zaspane oczy, śniadanie czekające na stoliku obok łóżka. To może oznaczać tylko jedno. Jest już ranek. Nastał nowy dzień i Kate jak zwykle próbuje zmobilizować się do wstania. Gdy już zmieniła pozycję z leżącej na siedzącą, zauważyła, że obok talerza z naleśnikami leży pewna kartka. Zaciekawiona podniosłą ja i przeczytała :

"Dzień Dobry, moja kochana Kate.
Dzisiaj musiałem wyruszyć na misję nieco wcześniej, gdy jeszcze spałaś.
Przykro mi z powodu wczorajszej kłótni. Powinienem przeprosić cię osobiście,
ale nie miałem serca budzić mojej małej księżniczki.
Wiem, że nie zachowałem się odpowiednio.
Przepraszam i proszę, abyś mi wybaczyła.
Jest mi smutno, gdyż opuszczam cię tym razem na kilka, może kilkanaście miesięcy.
Nie jestem w stanie przewidzieć, jak długo będę musiał walczyć.
Postaram się zadzwonić w wolnej chwili z jednostki.
Miłego dnia skarbie.
                        
    Kochający tata"                    

Jak nietrudno się domyślić, nie był to najlepszy poranek nastolatki. Po przespaniu się z dręczącym jej rodzinę problemem doszła do wniosku, że zdecydowanie przesadziła. Chciałaby teraz również przeprosić tatę, a zwłaszcza mocno go uściskać na pożegnanie. Nigdy jeszcze nie wyjechał bez buziaka w policzek. A teraz... miała go nie widzieć kilka, może kilkanaście miesięcy, bez pożegnania i ze świadomością, że ostatnie słowa, jakie wypowiedziała w jego stronę były ... delikatnie rzecz ujmując... niemiłe. Kate dręczyły straszne wyrzuty sumienia. Pragnęła zadzwonić do ojca, lecz ten jak zwykle nie zabrał telefonu. W sumie to nic dziwnego. Mało kto używał telefonów na misji. Faktem, który przytłaczał ją jeszcze bardziej było to, że każdy wyjazd ojca mógł być jego ostatnim. Walczył na wojnie. Dni każdego z żołnierzy są w pewnym sensie policzone. Nie zawsze są w stanie się obronić. Często nawet ci najbardziej doświadczeni po ludzku dostawali kulkę w skroń. Rodzina Andrew'a próbowała przekonać go do zmiany pracy, a przynajmniej stanowiska, na mniej zagrażające jego życiu. Jednak ten, pochłonięty chęcią zakończenia wojen toczących się na świecie, nie dawał za wygraną.

Zajęta kolejnymi przemyśleniami i wyrzutami sumienia Kate zapomniała o upływającym czasie. Siedziała zupełnie niegotowa na swoim wygodnym, dwuosobowym łóżku, o którym zawsze marzyła ze względu na wygodę, podczas gdy lekcje w szkole miały zacząć się już za 15 minut. Gdy zdała sobie sprawę z goniącego ją czasu, pospiesznie wyprostowała się i biegiem poleciała do łazienki, by tam umyć się, założyć przygotowane wczoraj ubrania, popsikać się swoimi ulubionymi perfumami, które dostała na urodziny od przyjaciółki i uczesać swoje długie blond włosy w wysokiego koka. Chwyciła w jedną rękę plecak, w drugą zaś zimne już naleśniki i po drodze zakładając buty wybiegła z domu, akurat zdążając na jadący w kierunku jej szkoły autobus. Niestety, pomimo jej starań nie dała rady dotrzeć na początek lekcji.
- Witam, panno Kate. Jak miło, że dziś zaszczyciłaś nas swoją obecnością. - zaczęła sarkastycznym tonem znienawidzona przez większość uczniów nauczycielka historii
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie, ale ... - nie zdążyła dokończyć, bo wredna pani Williams przerwała jej w pół zdania
- Nie chcę słuchać twojej kolejnej historii wyssanej z palca. W tym momencie siadaj na swoje miejsce!

Przez resztę lekcji nikt nie odważył się odezwać nawet słowem. Jedynymi słyszalnymi odgłosami był monolog nauczycielki i co jakiś czas słyszalna w sali mucha latająca od ściany do ściany, od okna do okna. Gdy zadzwonił dzwonek na twarzy niektórych uczniów pojawił się cichy, nieśmiały uśmiech, inni zaś poczekali z tym do wyjścia z sali, tak dla swojego bezpieczeństwa. Na korytarzu pod drzwiami, gdzie miała odbyć się kolejna lekcja Kate spotkała paczkę swoich najlepszych przyjaciół - Sue, Patty, Billy'iego i Louis'a oraz Dominica - ukochanego chłopaka. Z ich min dało się bez problemu wyczytać złość i gniew skierowany na panią Williams za to, jak potraktowała ich znajomą. Nagle w oczach dziewczyny znajomi dostrzegli małe, coraz bardziej świecące się punkciki, aż w końcu, niczym wodospad, wylały się na jej chudziutkie policzki. Nie dało się ukryć - coś musiało się wydarzyć. Troskliwi przyjaciele zaczęli wypytywać się Katy o szczegóły jej widocznie złego samopoczucia, ta jednak nie była skora do rozmowy. Przez resztę lekcji siedziała w samotności, nie miała ochoty nikomu opowiadać o minionych wydarzeniach. Dopiero pod koniec dostrzegła, że jej przyjaciel naprawdę szczerze się o nią zamartwiają i opowiedziała im o wszystkim, zaczynając od kłótni z rodzicami, poprzez niemiłą poranną niespodziankę, na pani Williams kończąc. Teraz była na siebie zła również za to, że przez takie drobnostki jak nauczycielka czy kłótnia jest smutna przez pół dnia i nie zwraca uwagi na swoich przyjaciół, podczas gdy inni ludzie w tym momencie cierpią głód, niedostatek czy tracą swoich najbliższych i są w o wiele lepszych humorach, niż ona teraz. Jednak nie wiedziała jeszcze, co wydarzy się jutro. Biorąc pod uwagę dalsze wydarzenia, te dzisiejsze są niczym.




***



Wróciła do domu autobusem oznaczonym numerem 13. Gdy przekroczyła próg domu zauważyła, że jej mama już wróciła z pracy. Podobnie jak Katy nie była w najlepszym humorze. W tym momencie dziewczyna zmieniła swoje nastawienie. Widząc tak bardzo złe samopoczucie Lucy i mając na względzie jej wczorajsze wyznanie, zapomniała o wszystkim co miało miejsce w tym domu w ostatnim czasie. Nie widziała, co się stało, jednak czuła, że matka jej teraz potrzebuje. Usiadła więc koło niej i położyła swoją głowę na jej ramieniu. Ta momentalnie podniosła się i przytuliła ją tak mocno, że niemal zmiażdżyła jej płuca. Najwidoczniej właśnie tego jej w tym momencie brakowało najbardziej.
- Mamo, powiedz, co się ... - nie zdążyła dokończyć Katy
- Zostałam bez pracy, ale za to z procesem sądowym o kradzież. - szlochając mówiła dalej - Firma splajtowała, a pieniądze się nie odnalazły...

2. Z deszczu pod rynnę

Szła przez miasto. Prawie cały dzień spędziła chodząc od ulicy do ulicy i wpatrując swój wzrok to na jezdnię, to na stare budynki mieszkalne i sklepy, które znała już od dawna. Niegdyś połyskujące świeżością, przyciągające swoim urokiem, teraz odpychające, wręcz sypiące się ze względu na swój wiek i brak funduszy na odbudowę. "Najwyraźniej nie tylko ja mam problem z pieniędzmi" pomyślała i mimo niechętnego uśmiechu na twarzy w głębi wciąż panował przygnębiający smutek i żal. W tym momencie wyobrażała sobie swoich rodziców. Zawsze to robiła w chwilach zwątpienia, czyli ostatnio coraz częściej. Jako, że nie miała bratniej duszy na tym świecie, uciekała się do innego. Do świata wyobraźni i fantazji, w którym swojej matce opowiadała o wszystkich smutkach i radościach, jak kiedyś. I oczywiście liczyła na jakąś wskazówkę z jej strony. Za życia Elisabeth była bardzo silnie związana emocjonalnie ze swoją jedyną córką - Lucy, dlatego też ta nie wyobrażała sobie, aby zabrakło tego po śmierci matki. Tym razem, tak jak zawsze, wysłuchała i wyraziła swoją opinię. W gruncie rzeczy było to tylko obiektywne spojrzenie na sytuację, a nie pomoc "zza światów", jednak Lucy musiała znaleźć coś, co mogłoby ją uspokoić. Coś, w co mogłaby wierzyć i co dawałoby ukojenie jej zrozpaczonej duszy.
W tej sytuacji "matka" stwierdziła, że jej córka zareagowała zbyt ostro, zbyt gwałtownie. Wiedziała, że ta przeżywa właśnie chwile, których za pewne nie będzie wspominać jako najciekawszych, ale nie powinna przerzucać złości na najbliższych. Po pierwsze nikt nie chciał jej urazić, po drugie kłótnia między Kate a Andrew'u była debiutanckim wybrykiem. Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło. Teraz Lucy miała wyrzuty sumienia. Im dłużej krążyła bez konkretnego celu po okolicy, tym bardziej dręczyły ją wyrzuty sumienia. Oni nie byli niczemu winni. Przecież wymiany zdań to nic nadzwyczajnego. Do tych smutków dochodziły kolejne. Kobieta zaczęła się obwiniać o wszystkie błędy tego świata. Jej córka też miała problemy - była nastolatką, przechodziła bunt i ciężko było jej pogodzić się z wieloma sytuacjami, zachowaniami, zdarzeniami. Za to jej męża, Andrew'a, niepodważalnie dręczyły problemy dużo większej wagi. Przecież był doskonałym żołnierzem poświęcającym zdrowie, a może i nawet życie, aby pomagać innym. Wszyscy zawsze chwalili jego spryt, pomysłowość i gotowość do walki, dlatego też bardzo często był wysyłany na różnego rodzaje misje. Nie podobało się to jednak Lucy. Martwiła się o niego, a sprawy nie poprawiał fakt, że mąż przypominał jej ojca. Też zawsze brnął do pomocy innym. Co prawda nie w ten sam sposób, ale obydwoje działali na rzecz dobroci i pokoju. A przecież ciągle pamiętała śmierć Anthony'ego. W tej kwestii przejmowała się również przyszłym losem córki. Ta odziedziczyła w genach po ojcu i dziadku stawianie potrzeb innych ponad własne. Pocieszający był fakt, iż Kate pragnęła studiować medycynę, jednak w głębi bała się, że posunie się w tym kierunku dalej.


***



Po głębokich przemyśleniach, niemal całodniowym spacerze po mieście i dojściu do wniosku, że jest winna swojej rodzinie przeprosiny, przypomniała sobie, że jej mąż, Andrew, wyjeżdża na kolejną misję już jutrzejszego poranka. Czym prędzej popędziła na najbliższy przystanek i wsiadła do pierwszego autobusu jadącego w stronę jej domu, aby czym prędzej się w nim znaleźć.


***


Tymczasem Kate i jej ojciec zakończyli kłótnię, jednak nie ogłosili rozejmu. Ich obecną relację można określić jako "zimną wojnę". Ich zmęczone krzykiem gardła powoli zaczęły odmawiać posłuszeństwa, a więc jednomyślnie postanowili po prostu na chwilę obecną zakończyć wzajemne wydzieranie się. Obydwoje nerwowo kręcili się po domu czekając na Lucy, która nie wracała od kilu godzin, jednak nie zamieniając ze sobą ani słowa, bowiem oczywiste było, że wypowiedź z jednej ze stron zakończyłaby się kontynuowaniem kłótni. Zegar w holu wskazywał na godzinę 21, a kobieta nie wracała. Po głowach córki i ojca chodziła myśl, aby wyjść i jej poszukać, jednak żadne nie powiedziało tego głośno. W końcu, po wielu godzinach oczekiwania zamek w drzwiach się przekręcił, a w progu stanęła Lucy. Kate i Andrew najchętniej rzuciliby się jej na szyję dziękując za bezpieczny powrót i tłumacząc swoje zachowanie, jednak postanowili zachować zimną krew i nie dać po sobie znać, że umierali ze strachu podczas jej nieobecności. Natomiast dla samej Lucy bolesne było to, że po prawie całodniowej nieobecności nikt z domowników nie zapytał się gdzie była, co robiła, czy wszystko z nią w porządku. Uznała jednak, że nie ma sensu się dąsać i wpadła do pokoju przepraszając córkę i męża.
- Wiem, że źle się zachowałam. Nie powinnam tak na was naskakiwać. To wszystko przez moją pracę. Ostatnio nasza firma jest na skraju bankructwa, a ja sama jestem oskarżona o kradzież pieniędzy. Nikt mi nie wierzy i nie mam z kim porozmawiać. - zaszlochała, kontynuując wypowiedź - Nie mówiłam wam o tym wcześniej, ale szczerze mówiąc nie otrząsnęłam się jeszcze po śmierci Elisabeth, wciąż płaczę po nocach i jest wciąż obecna w moich myślach. - w tym momencie Andrew nabrał powietrza w płuca, jakby chciał coś powiedzieć, jednak Lucy nie dała mu tej możliwość ciągnąc dalej - Nie chciałam wam o tym mówić, bo wiem, że wy również to przeżyliście, uznałam, że lepiej będzie, jeżeli nie poruszę tego tematu.
W tym momencie mężowi udało się przerwać wypowiedź żony :
- Jesteśmy rodziną. To jasne, że nas wszystkich zabolało odejście Elisabeth. Sądzę, że poradzilibyśmy sobie z wszystkimi problemami szybciej i z lepszym skutkiem, jeżeli rozmawialibyśmy o tym ze sobą. Jesteśmy rodziną, całością. Problem jednostki jest problemem wszystkich. Problem wszystkich jest problemem jednostki. Taki był nasz odwieczny niepisany i niemówiony układ.
- Masz rację, powinnam była wam powiedzieć. Naprawdę przepraszam.....
Jedyną osobą, która nie zabrała głosu w dyskusji była Kate. Nie miała ochoty na rozmowy. Wystarczyła jej świadomość, że matka wróciła bezpiecznie do domu, aby móc w spokoju położyć się wreszcie spać. Jutro czekał ją ciężki dzień w szkole. Lucy i Andrew pogodzili się, jednak ku ich zdziwieniu córka poszła bez słowa do pokoju.



*** 



W swoich czterech ścianach Kate czuła się dziś wyśmienicie. Co prawda marzyła o pogrążeniu się we śnie, jednak jak zwykle musiała najpierw "przetrawić" całą zaistniałą sytuację. Czuła się dziwnie. Z jednej strony widocznie brakowało jej rozmowy z rodzicami, z drugiej zaś czuła się nieco oburzona, czy skrzywdzona, a przynajmniej dotknięta ich zachowaniem. Na "dobry początek dnia" pokłóciła się z ojcem, potem, zamiast usłyszeć słowa pocieszenia ze strony matki, rozpętała się kolejna wojna. Szczerze bolało ją to. Była niewątpliwie uparta. Po prostu taki miała charakter i nie lubiła zostawiać spraw za sobą bez wcześniejszego rozwiązania ich do końca. Tymczasem kłótnia z ojcem nie została zakończona, a tutaj przychodzi mama i wszyscy liczą na to, że po wymianie zdań między Lucy a Andrew wszystko będzie w porządku. Pewnie rodzice liczyli na to, że cała rodzina się pogodzi. Jednak ona tak tego nie widziała. Żądała wyjaśnień zarówno ze strony matki, jak i ojca. W jej ocenie nie otrzymała ich. Była jedynaczką, może trochę rozpuszczoną w dzieciństwie i nie przywykła za bardzo do faktu, że nie wszystko zawsze idzie po jej myśli. "Tata krzyczy, mama krzyczy, wychodzi, potem wraca i wszystko ma być w porządku?" - pomyślała, a potem zasnęła w blasku księżyca świecącego za uchylonym nieznacznie oknem. 

1. Kłótnia o nic

Byli ze sobą bardzo zżyci. Nie wyobrażali sobie, że któregoś z nich mogłoby zabraknąć. Takie myśli nawet przez chwilę nie pozostawały w ich głowach. Nigdy się nie kłócili. Nawet drobnych sprzeczek. Kompletnie nic. To wręcz niewyobrażalne, żeby córka z ojcem zgadzali się we wszystkich kwestiach. A jednak.
Niestety, jak wiadomo nie od dzisiaj nic nie trwa wiecznie, a "wszystko co dobre szybko się kończy". Nastał pierwszy spór. Było to do przewidzenia, gdyż nastoletnia Katy właśnie przechodziła okres buntu, a ojciec Andrew nie był w stanie zrozumieć, czym dla jego jedynego dziecka jest przynależność do grupy. Jeszcze wczoraj wszystko grało, a dziś poranek przyniósł wraz z deszczem napiętą atmosferę i wiadomo było, że kłótnia wisi w powietrzu.
Obydwoje byli w nie najlepszych humorach. No i stało się... "Bo ona może, a ja nie" ," Właściwie to na nic mi nie pozwalacie", "Chcę być na równi z innymi", "Nie, nic mi się nie stanie", "Zawsze muszę być tą gorszą", "Wszyscy tam będą", "Ona idzie". Natomiast z drugiej strony napierało "Nie jesteś wszyscy", "Oni mogą, ale ja się o ciebie martwię i ty nie możesz", "Niczego ci nie brakuje", "Pyskujesz", "Robisz cyrki", "Nic ci nie pasuje", "Ja haruję jak wół, żeby było ci dobrze, a ty co?!".
Matce przysłuchującej się z kuchni kłótni najbliższych pękało serce. Próbowała zająć czymś myśli, wyłączyć się na krzyki z pokoju obok, jednak to nic nie dawało. Ani woda lecąca z kranu, ani nudna, puszczana codziennie w radiu muzyka, ani przepiękny śpiew ptaków za oknem, ani nawet huczna impreza urodzinowa w drugiej części bliźniaczego domu w którym mieszkali nie była w stanie zagłuszyć intensywnej wymiany zdań współlokatorów. Argumenty ojca nie docierały w żaden sposób do córki i na odwrót.



***



Lucy w prawdzie szczerze kochała swoją rodzinę, jednak czuła się nieco obca. Oczywiście nie przeszkadzały jej wspaniałe relacje Andrew'a i Katy, wręcz przeciwnie - była w siódmym niebie ilekroć pomyślała o ich dwójce. Jednak mimo wszystko czuła, jakby jej mąż i córka tworzyli rodzinę, a ona ... a ona była tam zbędna. W momentach smutku czuła się nawet zazdrosna, lecz sama nie wiedziała czy o miłość córki do ojca, czy na odwrót. Brakowało jej poczucia bezpieczeństwa i pewności w domu. Nie miała się z tym do kogo zwrócić. Jako, że w przeciwieństwie do Katy nie była duszą towarzystwa, nie potrafiła znaleźć sobie przyjaciół, a przynajmniej nie takich, którym mogłaby w pełni zaufać. Niegdyś z każdą sprawą dręczącą jej trzydziestodziewięcioletnią głowę zwracała się do matki lub ojca. Jednak teraz to nie było możliwe. Obydwoje jej rodzice nie żyli. Anthony w wieku zaledwie 30 lat zginął w tragicznej katastrofie lotniczej, gdy był w drodze na Haiti, pragnąc pomóc mieszkańcom cierpiącym głód. Natomiast Elisabeth choroba zabrała z tego świata rok temu. Lucy do tej pory nie pogodziła się z odejściem rodziców. Jej świat się zawalił, doszczętnie spłonął, odszedł wraz ludźmi, których znała i kochała od urodzenia. Jak na złość doszły do tego problemy w pracy. Firma, w której pracowała przechodziła poważne problemy finansowe, szczerze mówiąc była na skraju bankructwa. Pieniądze wciąż się nie zgadzały, wciąż było ich za mało. Niewątpliwie ktoś kradł. Niestety, szef, który nie przepadał za swoją pracownicą Lucy, o wszystko obwiniał właśnie ją. Niewinna kobieta nie radziła sobie ze swoimi problemami, a pochłaniająca ją praca jeszcze bardziej oddalała ją od rodziny.



***



Lucy w czasie swojego życia doświadczyła wiele złego i właśnie dlatego już jako dziecko zamknęła się sobie. Za życia matka prowadzała ją do różnego rodzaju specjalistów, lecz ci kolejno rozkładali ręce, zwalając winę na "ciężki charakter". Lecz tym razem kłótnia w domu była oliwą dolaną do ognia. Kobieta nerwowym krokiem przeszła z ukochanej kuchni, która zawsze przepełniona była aromatami jej wybornych dań do pokoju, w którym odbywał się spór między najbliższymi. I właśnie w tym momencie wybuchła.
- Co wy wyprawiacie?! Zachowujecie się gorzej niż dzieci! "Chcę to" , "A nie, bo to moje". Co to ma być?! Wracacie się do czasów gdy nosiliście pieluchy?! - Kate i Andrew spojrzeli po sobie wystraszeni nagłą zmianą Lucy, a ta nie zważając na ich reakcję ciągnęła dalej - Mamy poważne problemy, najprawdopodobniej niedługo nie będzie co do garnka włożyć, a wy macie czas i chęci sprzeczać się o takie pierdoły?!
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź założyła swoje ulubione czarne buty na leciutkim obcasie i wyszła trzaskając za sobą drzwiami.