piątek, 31 stycznia 2014

6. Samotność w tłumie

- Naprawdę, błagam uwierz mi! - próbowała przekonać przekonać Kate.
- Ale jak mam ci uwierzyć? Słuchaj, zaczynam się o ciebie poważnie martwić. Wiem, straciłaś ojca i to jeszcze w taki sposób... Ale ty zaczynasz już wariować. Rozumiem, że nie możesz się z tym pogodzić i jest ci bardzo ciężko, wiesz, że jestem twoją przyjaciółką i zawsze możesz na mnie liczyć, ale w to nie uwierzę. - uparcie powtarzała Sue.
- Dlaczego? Pamiętasz, gdy byłyśmy małe obiecałyśmy sobie, że zawsze będziemy sobie wierzyć. Choćby wydawałoby się to najbardziej nieprawdopodobne. - łzy powoli zaczęły jej się spływać do oczu - A teraz, gdy najbardziej potrzebuję twojego wsparcia, tak jak nigdy wcześniej, ty mi po prostu ... nie wierzysz? - nie wytrzymała, obróciła się na pięcie i pobiegła przed siebie.
- Poczekaj, Kate...
Próbowała zatrzymać przyjaciółka, lecz nie dała rady. Dziewczyna zniknęła gdzieś pośród drzew parku.
"Przecież nie mogłam postąpić inaczej" - tłumaczyła się sama przed sobą Sue - "Spotkanie we śnie, to jeszcze mogę zrozumieć. Często po śmierci najbliższych widujemy ich we snach, jakbyśmy chcieli się z nimi pożegnać, ale ten list i te całe teorie spiskowe? Nie, to nie jest już normalne" - Ciągnęła swoje przemyślenia - "Ale... mogłam zareagować inaczej. Wytłumaczyć jej to, a nie ciągle powtarzać, że jej nie wierzę" - z czasem w głowie Sue pojawiły się wyrzuty sumienia - "Muszę ją znaleźć i porozmawiać jeszcze raz" - postanowiła i ruszyła w stronę domu przyjaciółki.



***



"Nikt mi nie wierzy, zostałam zupełnie sama na tym świecie. Wszyscy myślą, że zwariowałam!" - załamała się Kate - "Próbowałam rozmawiać, tłumaczyć, przekonywać. Nic nie działa, nikt mnie nie słucha". 
I zapłakana dziewczyna usiadła, opierając się o pień ogromnego drzewa. "Nie chcę się z nimi widzieć, przecież i tak ich nie obchodzi to, co myślę. Zostanę tu do wieczora". Zdecydowała i starając się zapomnieć o minionej sytuacji, wsłuchała się w śpiew ptaków, który tak bardzo lubił Andrew. W tym właśnie momencie potrzebowała ciszy. Czuła, że tylko ona naprawdę ją zrozumie. W ostatnich dniach zdecydowanie było jej zbyt mało. W tej chwili szum liście kołyszących się na wietrze był lekarstwem dla jej duszy. W odpoczynku od codziennego życia nie przeszkodził jej nawet niespodziewany deszcz. Wydawało się, że wraz z nim spłynęły wszystkie smutki tego świata. Niestety, było to tylko złudne wrażenie. 
Ludzie uciekali we wszystkich kierunkach, każdy pędził do swojego domu, by jak najszybciej znaleźć stałe schronienie od spadającej z nieba ściany deszczu. "To nie ma sensu. Ludzie uciekają przed zwykłą wodą. A przecież woda, to życie" - dziwiła się Kate, jednak sądząc po widoku pustego parku można było się domyślić, że została osamotniona również w tej kwestii. Mimo gęstych liści na dębie, pod którym zatrzymała się już wcześniej, pojedyncze krople docierały do jej lekko zmarzniętego ciała. Zimny wiatr otulał jej blond włosy, które teraz już nie wyglądały tak dobrze, jak co dzień. Kate jednak nie zwracała na to teraz uwagi. Czekanie na zachód słońca umilił przyjemny zapach, który pojawił wraz z deszczem.



***


Gdy Sue zbliżała się do domu swojej przyjaciółki, w myślach próbowała wyobrazić sobie przebieg rozmowy, jednak nie była w stanie tego zrobić. Dręczona wyrzutami sumienia zwolniła, jednak kolejne kroki nieustannie zbliżały ją do bram, a następnie do drzwi domu. Gdy nadszedł moment, by zapukać, zawahała się. Stała z ręką zawieszoną w powietrzu, jakby chciała nią ruszyć, ale ktoś lub coś niewidzialnego ją trzymało. W końcu jednak wyzwoliła się z objęć własnych myśli i teraz wolna już ręka uderzyła o drewniane drzwi państwa White.
- Dzień Dobry - zaczęła Sue, gdy ujrzała w progu Lucy
- Dzień Dobry..... - smętnie odpowiedziała matka Kate, jakby odpowiadała z grzeczności, a nie dlatego, że naprawdę tak myśli - Kate jeszcze nie wróciła do domu, jeżeli chcesz, to wejdź. Poczekamy na nią razem.
I bez chwili zawahania dziewczyna weszła do środka. Od razu rzuciło jej się w oczy zdjęcie uśmiechniętej rodziny, w składzie Lucy, Kate, Andrew i Elisabeth. Usiadły razem w pokoju gościnnym. Choć nawzajem się lubiły, dziesięć pierwszych minut spędziły w ciszy. Nagle oczy wdowy zaczęły napełniać się łzami. Była bardzo wystraszona. Jej córka nigdy nie pozostawała poza domem do tak późnej pory. Zawsze od razu po szkole wracała opowiadając o minionym dniu. Jednak gdy tym razem na zegarze wybiła 20.00, nie zawitała jeszcze do domu. Na szczęście obydwóm udało się opanować silne emocje, targające w tej chwili ich duszami i przeszły do rozmowy. Właściwie ani jedna, ani druga do końca nie wiedziały, o czym mówią. Nie poruszyły tematu Kate. Zatrzymały się na monotonnym "Jak tam w szkole", "Dobrze, dziękuję" i kilku innych na tym samym poziomie. Niby prowadziły dialog, jednak żadna z nich nic nowego nie wnosiła ani nie wynosiła. Najwidoczniej obydwie myślami wędrowały gdzie indziej. Ich pogawędkę przerwały otwierające się drzwi wejściowe. Po chwili do pomieszczenia weszła zmoknięta do suchej nitki Kate. Chwilę popatrzyła na oczekujące je osoby, po czym skierowała się w stronę swojego pokoju i zostawiając mokre plamy na podłodze ruszyła przed siebie. Sue i Lucy, jakby dopiero teraz ich dusze wróciły do ciał, pospiesznie poszły za nią, jednak ona nic sobie z tego nie robiła i wyrywając się z rąk zmartwionych bliskich wciąż kierowała się w stronę pokoju. Gdy w końcu udało jej się przekroczyć próg swoich czterech ścian, jak nie trudno się domyślić, bliscy wpadli za nią. Po zamknięciu za sobą drzwi, jakby wzajemnie bały się, że któraś z nich ucieknie, przez kilka sekund nerwowo spoglądały na siebie nie zamieniając słowa. Jednak Sue zaczęła rozmowę:
- Wiesz... przepraszam. Nie powinnam była tak ostro reagować. Ale mogłabyś spróbować mnie zrozumieć....
- To samo mogłabym powiedzieć tobie. Również prosiłam o zrozumienie i pomoc, a ty co zrobiłaś? Tak po prostu sobie poszłaś...
- Ale...
I nie zdążyła dokończyć, bo Lucy, widząc już przyszłość tej rozmowy, wtrąciła:
- Martwimy się o ciebie. Sądzę, że będę musiała zmienić nieco twoje otoczenie..
- Co masz na myśli? - ze zdziwieniem podniosła głowę Kate
- Pojedziesz na jakiś czas do Petera i Meg, tutaj za dużo przypomina ci o tacie. Na miejscu ciotka zapisze cię jeszcze do psychologa. Sama sobie z tym wszystkim nie dasz rady.
- Nie, nie zgadzam się! - wybuchła Kate - Zostaje tutaj!
- Przykro mi, ale to już postanowione. Uwierz, to dla twojego dobra.
- Oczywiście, po prostu problem z głowy i tyle!
Lucy posmutniała. Nagle dziewczyna wstała i ze łzami w oczach wyrzuciła przyjaciółkę i matkę z pokoju. Została sam na sam ze swoimi myślami. Na samą myśl o rozłące z ukochanym miejscem i ukochanymi ludźmi robiło jej się smutno. Straciła ojca, a teraz miała stracić całą resztę? Matkę, przyjaciół, chłopaka.. cały swój dotychczasowy świat? Nie wierzyła matce, że to tylko na jakiś czas. Sądziła, że chcą się jej po prostu pozbyć, bo zwariowała.
Dziś, tak samo jak przez większość ostatnich dni, zasypiając zamoczyła całą poduszkę łzami. Przepłakała całą noc, a rano nie była w stanie wstać. 

10 komentarzy:

  1. Uciekają przed deszczem. >.<
    Nie wiem jak inni, ale ja uwielbiam deszcz. Tak jakby odpręża. :D
    Bardzo ładnie napisane, rozdział jest długawy, jednak przeczytałam go w mgnieniu oka. ;)
    Podobało mi się, oby tak dalej. :3

    Zapraszam.
    http://chizu-chan-opowiadania.blogspot.com/2014/01/rozdzia-6.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę dużo było do czytania ale jednak bardzo ciekawe zapraszam do mnie
    world-of-oblivioon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie krótkie, ale chociaż jest.
    Bardzo fajny rozdział :D
    Pozdrawiam
    Kilulu

    OdpowiedzUsuń
  4. oo ja cie wciągło mnie to !Co powiesz na wspólną obserwację ? :) Bardzo podoba mi się Twój blog, dlatego pytam :)
    Zapraszam: airbennder.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. super to napisałaś, zero błędów, co jest miłe dla oka, lekkim językiem napisane więc łatwo się czyta, no i wciągająca fabuła przede wszystkim. Bardzo mi się podoba. Czekam na kolejne <3

    http://niezbedna-dawka-linkinpark.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałabyś wiedzieć, co sądzą o Twoim blogu inni? Interesuje Cię zwiększenie oglądalności Twojego bloga i uzyskanie większej rzeszy czytelników? Jeśli tak, już dziś zgłoś się do oceny na www.skrytykujemy.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie piszesz, nie mogłam się oderwać od czytania. Dziś niewiele można spotkać takich przyjaciółek.. Uwielbiam Twój nagłówek <3
    Pozdrawiam.
    Zapraszam:konie-filmy-ksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaciekawiło mnie :3 Trochę dziwne. Musi odejść i zostawić ukochane osoby. Płacze, że nie chce tego robić, ale zamiast się nacieszyć chwilą z przyjaciółką ,wyrzuca ją za drzwi. Tak właśnie robimy w naszym świecie. Wszystko na przekór.
    http://magicalkissofeverything.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Prosze podac kto am ocenic bloga
    http://obiektywnie-oceniam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Na oceny-opowiadan.blogspot.com pojawiła się ważna informacja. Proszę o zapoznanie się z nią.
    Pozdrawiam, hope

    OdpowiedzUsuń