wtorek, 21 stycznia 2014

3. Andrew wyjeżdża na misję

Śpiew ptaków próbujący przedrzeć się przez głośne krzyki budzika, słońce świecące prosto w zaspane oczy, śniadanie czekające na stoliku obok łóżka. To może oznaczać tylko jedno. Jest już ranek. Nastał nowy dzień i Kate jak zwykle próbuje zmobilizować się do wstania. Gdy już zmieniła pozycję z leżącej na siedzącą, zauważyła, że obok talerza z naleśnikami leży pewna kartka. Zaciekawiona podniosłą ja i przeczytała :

"Dzień Dobry, moja kochana Kate.
Dzisiaj musiałem wyruszyć na misję nieco wcześniej, gdy jeszcze spałaś.
Przykro mi z powodu wczorajszej kłótni. Powinienem przeprosić cię osobiście,
ale nie miałem serca budzić mojej małej księżniczki.
Wiem, że nie zachowałem się odpowiednio.
Przepraszam i proszę, abyś mi wybaczyła.
Jest mi smutno, gdyż opuszczam cię tym razem na kilka, może kilkanaście miesięcy.
Nie jestem w stanie przewidzieć, jak długo będę musiał walczyć.
Postaram się zadzwonić w wolnej chwili z jednostki.
Miłego dnia skarbie.
                        
    Kochający tata"                    

Jak nietrudno się domyślić, nie był to najlepszy poranek nastolatki. Po przespaniu się z dręczącym jej rodzinę problemem doszła do wniosku, że zdecydowanie przesadziła. Chciałaby teraz również przeprosić tatę, a zwłaszcza mocno go uściskać na pożegnanie. Nigdy jeszcze nie wyjechał bez buziaka w policzek. A teraz... miała go nie widzieć kilka, może kilkanaście miesięcy, bez pożegnania i ze świadomością, że ostatnie słowa, jakie wypowiedziała w jego stronę były ... delikatnie rzecz ujmując... niemiłe. Kate dręczyły straszne wyrzuty sumienia. Pragnęła zadzwonić do ojca, lecz ten jak zwykle nie zabrał telefonu. W sumie to nic dziwnego. Mało kto używał telefonów na misji. Faktem, który przytłaczał ją jeszcze bardziej było to, że każdy wyjazd ojca mógł być jego ostatnim. Walczył na wojnie. Dni każdego z żołnierzy są w pewnym sensie policzone. Nie zawsze są w stanie się obronić. Często nawet ci najbardziej doświadczeni po ludzku dostawali kulkę w skroń. Rodzina Andrew'a próbowała przekonać go do zmiany pracy, a przynajmniej stanowiska, na mniej zagrażające jego życiu. Jednak ten, pochłonięty chęcią zakończenia wojen toczących się na świecie, nie dawał za wygraną.

Zajęta kolejnymi przemyśleniami i wyrzutami sumienia Kate zapomniała o upływającym czasie. Siedziała zupełnie niegotowa na swoim wygodnym, dwuosobowym łóżku, o którym zawsze marzyła ze względu na wygodę, podczas gdy lekcje w szkole miały zacząć się już za 15 minut. Gdy zdała sobie sprawę z goniącego ją czasu, pospiesznie wyprostowała się i biegiem poleciała do łazienki, by tam umyć się, założyć przygotowane wczoraj ubrania, popsikać się swoimi ulubionymi perfumami, które dostała na urodziny od przyjaciółki i uczesać swoje długie blond włosy w wysokiego koka. Chwyciła w jedną rękę plecak, w drugą zaś zimne już naleśniki i po drodze zakładając buty wybiegła z domu, akurat zdążając na jadący w kierunku jej szkoły autobus. Niestety, pomimo jej starań nie dała rady dotrzeć na początek lekcji.
- Witam, panno Kate. Jak miło, że dziś zaszczyciłaś nas swoją obecnością. - zaczęła sarkastycznym tonem znienawidzona przez większość uczniów nauczycielka historii
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie, ale ... - nie zdążyła dokończyć, bo wredna pani Williams przerwała jej w pół zdania
- Nie chcę słuchać twojej kolejnej historii wyssanej z palca. W tym momencie siadaj na swoje miejsce!

Przez resztę lekcji nikt nie odważył się odezwać nawet słowem. Jedynymi słyszalnymi odgłosami był monolog nauczycielki i co jakiś czas słyszalna w sali mucha latająca od ściany do ściany, od okna do okna. Gdy zadzwonił dzwonek na twarzy niektórych uczniów pojawił się cichy, nieśmiały uśmiech, inni zaś poczekali z tym do wyjścia z sali, tak dla swojego bezpieczeństwa. Na korytarzu pod drzwiami, gdzie miała odbyć się kolejna lekcja Kate spotkała paczkę swoich najlepszych przyjaciół - Sue, Patty, Billy'iego i Louis'a oraz Dominica - ukochanego chłopaka. Z ich min dało się bez problemu wyczytać złość i gniew skierowany na panią Williams za to, jak potraktowała ich znajomą. Nagle w oczach dziewczyny znajomi dostrzegli małe, coraz bardziej świecące się punkciki, aż w końcu, niczym wodospad, wylały się na jej chudziutkie policzki. Nie dało się ukryć - coś musiało się wydarzyć. Troskliwi przyjaciele zaczęli wypytywać się Katy o szczegóły jej widocznie złego samopoczucia, ta jednak nie była skora do rozmowy. Przez resztę lekcji siedziała w samotności, nie miała ochoty nikomu opowiadać o minionych wydarzeniach. Dopiero pod koniec dostrzegła, że jej przyjaciel naprawdę szczerze się o nią zamartwiają i opowiedziała im o wszystkim, zaczynając od kłótni z rodzicami, poprzez niemiłą poranną niespodziankę, na pani Williams kończąc. Teraz była na siebie zła również za to, że przez takie drobnostki jak nauczycielka czy kłótnia jest smutna przez pół dnia i nie zwraca uwagi na swoich przyjaciół, podczas gdy inni ludzie w tym momencie cierpią głód, niedostatek czy tracą swoich najbliższych i są w o wiele lepszych humorach, niż ona teraz. Jednak nie wiedziała jeszcze, co wydarzy się jutro. Biorąc pod uwagę dalsze wydarzenia, te dzisiejsze są niczym.




***



Wróciła do domu autobusem oznaczonym numerem 13. Gdy przekroczyła próg domu zauważyła, że jej mama już wróciła z pracy. Podobnie jak Katy nie była w najlepszym humorze. W tym momencie dziewczyna zmieniła swoje nastawienie. Widząc tak bardzo złe samopoczucie Lucy i mając na względzie jej wczorajsze wyznanie, zapomniała o wszystkim co miało miejsce w tym domu w ostatnim czasie. Nie widziała, co się stało, jednak czuła, że matka jej teraz potrzebuje. Usiadła więc koło niej i położyła swoją głowę na jej ramieniu. Ta momentalnie podniosła się i przytuliła ją tak mocno, że niemal zmiażdżyła jej płuca. Najwidoczniej właśnie tego jej w tym momencie brakowało najbardziej.
- Mamo, powiedz, co się ... - nie zdążyła dokończyć Katy
- Zostałam bez pracy, ale za to z procesem sądowym o kradzież. - szlochając mówiła dalej - Firma splajtowała, a pieniądze się nie odnalazły...

5 komentarzy:

  1. fajny blog ;) bardzo ciekawie piszesz, przeczytałam i czekam na następny rozdział :3
    smoczexserce.blogspot.com zapraszam! 4 opowiadanie już jest :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;]
      Następny rozdział niedługo. Byłam już u ciebie ;D

      Usuń
  2. Podoba mi się treść opowiadania jak i wygląd. Piękny szablon *-* Będę wpadać i zapraszam do mnie: http://egzystencja-rodem-z-marzen.blogspot.com/ Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Post przeczytałam jednym tchem, co jest równoznaczne z faktem, jak bardzo mnie wciągnął. Uwielbiam takie smutne historie. I cholernie zazdroszczę ludziom, którzy mają oddanych przyjaciół. To znaczy ja niby też mam, ale nigdy nie byłam pewna, czy na pewno są to tacy prawdziwi przyjaciele. Może czas pokaże. Ja tymczasem już nie mogę się doczekać, jak potoczy się los Katy, co zrobi jej mama i czy tata się odezwie z jednostki :3 Oby się odezwał i to nie z najgorszymi wiadomościami.
    Pozdrawiam.
    Zapraszam: konie-filmy-ksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwiedzałam już twojego bloga wcześniej, również bardzo mi się podoba ;]
      A co do twojej opinii - dziękuję i zapraszam ponowie ;]
      Jednak nie mam najlepszych wieści - póki co nie będzie cukierkowo i miło ;/
      Ale damy radę ;D

      Usuń