wtorek, 21 stycznia 2014

1. Kłótnia o nic

Byli ze sobą bardzo zżyci. Nie wyobrażali sobie, że któregoś z nich mogłoby zabraknąć. Takie myśli nawet przez chwilę nie pozostawały w ich głowach. Nigdy się nie kłócili. Nawet drobnych sprzeczek. Kompletnie nic. To wręcz niewyobrażalne, żeby córka z ojcem zgadzali się we wszystkich kwestiach. A jednak.
Niestety, jak wiadomo nie od dzisiaj nic nie trwa wiecznie, a "wszystko co dobre szybko się kończy". Nastał pierwszy spór. Było to do przewidzenia, gdyż nastoletnia Katy właśnie przechodziła okres buntu, a ojciec Andrew nie był w stanie zrozumieć, czym dla jego jedynego dziecka jest przynależność do grupy. Jeszcze wczoraj wszystko grało, a dziś poranek przyniósł wraz z deszczem napiętą atmosferę i wiadomo było, że kłótnia wisi w powietrzu.
Obydwoje byli w nie najlepszych humorach. No i stało się... "Bo ona może, a ja nie" ," Właściwie to na nic mi nie pozwalacie", "Chcę być na równi z innymi", "Nie, nic mi się nie stanie", "Zawsze muszę być tą gorszą", "Wszyscy tam będą", "Ona idzie". Natomiast z drugiej strony napierało "Nie jesteś wszyscy", "Oni mogą, ale ja się o ciebie martwię i ty nie możesz", "Niczego ci nie brakuje", "Pyskujesz", "Robisz cyrki", "Nic ci nie pasuje", "Ja haruję jak wół, żeby było ci dobrze, a ty co?!".
Matce przysłuchującej się z kuchni kłótni najbliższych pękało serce. Próbowała zająć czymś myśli, wyłączyć się na krzyki z pokoju obok, jednak to nic nie dawało. Ani woda lecąca z kranu, ani nudna, puszczana codziennie w radiu muzyka, ani przepiękny śpiew ptaków za oknem, ani nawet huczna impreza urodzinowa w drugiej części bliźniaczego domu w którym mieszkali nie była w stanie zagłuszyć intensywnej wymiany zdań współlokatorów. Argumenty ojca nie docierały w żaden sposób do córki i na odwrót.



***



Lucy w prawdzie szczerze kochała swoją rodzinę, jednak czuła się nieco obca. Oczywiście nie przeszkadzały jej wspaniałe relacje Andrew'a i Katy, wręcz przeciwnie - była w siódmym niebie ilekroć pomyślała o ich dwójce. Jednak mimo wszystko czuła, jakby jej mąż i córka tworzyli rodzinę, a ona ... a ona była tam zbędna. W momentach smutku czuła się nawet zazdrosna, lecz sama nie wiedziała czy o miłość córki do ojca, czy na odwrót. Brakowało jej poczucia bezpieczeństwa i pewności w domu. Nie miała się z tym do kogo zwrócić. Jako, że w przeciwieństwie do Katy nie była duszą towarzystwa, nie potrafiła znaleźć sobie przyjaciół, a przynajmniej nie takich, którym mogłaby w pełni zaufać. Niegdyś z każdą sprawą dręczącą jej trzydziestodziewięcioletnią głowę zwracała się do matki lub ojca. Jednak teraz to nie było możliwe. Obydwoje jej rodzice nie żyli. Anthony w wieku zaledwie 30 lat zginął w tragicznej katastrofie lotniczej, gdy był w drodze na Haiti, pragnąc pomóc mieszkańcom cierpiącym głód. Natomiast Elisabeth choroba zabrała z tego świata rok temu. Lucy do tej pory nie pogodziła się z odejściem rodziców. Jej świat się zawalił, doszczętnie spłonął, odszedł wraz ludźmi, których znała i kochała od urodzenia. Jak na złość doszły do tego problemy w pracy. Firma, w której pracowała przechodziła poważne problemy finansowe, szczerze mówiąc była na skraju bankructwa. Pieniądze wciąż się nie zgadzały, wciąż było ich za mało. Niewątpliwie ktoś kradł. Niestety, szef, który nie przepadał za swoją pracownicą Lucy, o wszystko obwiniał właśnie ją. Niewinna kobieta nie radziła sobie ze swoimi problemami, a pochłaniająca ją praca jeszcze bardziej oddalała ją od rodziny.



***



Lucy w czasie swojego życia doświadczyła wiele złego i właśnie dlatego już jako dziecko zamknęła się sobie. Za życia matka prowadzała ją do różnego rodzaju specjalistów, lecz ci kolejno rozkładali ręce, zwalając winę na "ciężki charakter". Lecz tym razem kłótnia w domu była oliwą dolaną do ognia. Kobieta nerwowym krokiem przeszła z ukochanej kuchni, która zawsze przepełniona była aromatami jej wybornych dań do pokoju, w którym odbywał się spór między najbliższymi. I właśnie w tym momencie wybuchła.
- Co wy wyprawiacie?! Zachowujecie się gorzej niż dzieci! "Chcę to" , "A nie, bo to moje". Co to ma być?! Wracacie się do czasów gdy nosiliście pieluchy?! - Kate i Andrew spojrzeli po sobie wystraszeni nagłą zmianą Lucy, a ta nie zważając na ich reakcję ciągnęła dalej - Mamy poważne problemy, najprawdopodobniej niedługo nie będzie co do garnka włożyć, a wy macie czas i chęci sprzeczać się o takie pierdoły?!
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź założyła swoje ulubione czarne buty na leciutkim obcasie i wyszła trzaskając za sobą drzwiami.

5 komentarzy:

  1. Dobrze piszesz, miejscami brakuje przecinków, ale takie mało znaczące błędy, to każdy robi. ;)
    Ogółem, rozdział jest dosyć ciekawy. Podoba mi się.
    Czekam na nowy. Zapraszam;
    http://chizu-chan-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznę od pierwszego wpisu :) Piszesz bardzo ciekawie :) Naprawdę, zawsze zastanawiam się skąd ludzie piszący opowiadania mają ciągle nowe pomysly na "posty". Szacun :)
    P.S proszę Cię, dla komfortu komentowania twoich opowiadań - usuń weryfikację obrazkową :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię, weryfikacja obrazkowa jest już usunięta. Dzięki jeszcze raz ;]

      Usuń
  3. czytając opis bohaterów i wprowadzenie myślałam, że opowiadanie będzie o Kate. O proszę, miłe zaskoczenie ♥
    http://magicalkissofeverything.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń